Od kilku lat trwa walka producentów aparatów fotograficznych oraz kamer video ze sprzedawcami zamienników akumulatorów oryginalnych, które są wykorzystywane we wspomnianych produktach.Powód takiej walki jest powszechnie znany – zyski. Do tej pory było tak, że do np. kamer video dodawano akumulator o jak najmniejszej pojemności. Klient kupując kamerę wychodził ze sklepu przekonany, że ma już wszystko czego potrzebuje do utrwalenia najciekawszych chwil ze swoich wakacji. Po powrocie do domu i wypróbowaniu nowego nabytku musiał jednak szybko zweryfikować swoje przemyślenia.
Ponieważ czas filmowania był zazwyczaj bardzo krótki – ok. 30 minut.Podczas ponownej wizyty w sklepie okazywało się, że akumulator, który pozwoliłby na dłuższe filmowanie kosztuje prawie tyle samo, co kamera. Usłyszawszy zaporową cenę klient kupował zamiennik – zazwyczaj tańszy o około 70 %.W ten sposób producenci kamer i aparatów tracili zyski ze sprzedaży oryginalnych podzespołów.Jedną z pierwszych firm, która zastosowała zabezpieczenie w swoich produktach była firma Sony. Ich słynny system Info-Lithium miał dwa zadania:1) Informacja o stanie naładowania akumulatora była wyświetlana na ekranie kamery2) Komunikacja z kamerą celem sprawdzenia, czy używany akumulator jest produktem oryginalnym firmy Sony.
Wspomniany system firmy Sony sprawia najwięcej problemów producentom zamienników. Spowodowane jest to tym, że firma Sony co jakiś czas zmienia w swoich kamerach „adresy”, które komunikują się z akumulatorem. I tak np. kamera wyprodukowana w styczniu będzie działać bezproblemowo z zamiennikiem, ale już model wyprodukowany np. w lipcu „rozpozna” nasz zamiennik, jako nieoryginalny i odmówi współpracy.Co prawda producenci zamienników, w ciągu kilku tygodni dostarczają „poprawione” zamienniki, ale firma Sony zdąży w tym czasie aktywować nowe „adresy” i zabawa zaczyna się od początku…